Co może Cię zaskoczyć w Maroku, na co musisz się przygotować wybierając się do Maroka i inne porady praktyczne związane z Marokiem – o tym jest ten wpis.
Już ponad dwa lata minęły od mojego wyjazdu, jednak dopiero teraz, oglądając zdjęcia nie odczuwam bólu nóg. Mało tego, zachciało mi się znów tam wybrać i zobaczyć jeszcze więcej.
Czas: Listopad 2014
Długość pobytu: 7 dni
Koszty ogółem (dla 2 osób): 4 000 zł
Wybraliśmy się do Maroka z planem, by zobaczyć jak najwięcej. Naszą bazą był Marrakesz. To tu przylecieliśmy (lot z Berlina) i to stąd wracaliśmy.
Zobacz jak planuję swoje podróże.
Założyliśmy, że odwiedzimy następujące miejsca (i tak też zrobiliśmy):
- Essaouira (B) – jednodniowa wycieczka
- Casablanca (B)
- Rabat (C)
- Fez (D)
Chcieliśmy też zobaczyć Saharę, jednak obfite opady deszczu w tamtym rejonie spowodowały, że droga nie była przejezdna. Jak się potem okazało, całodniowa wycieczka (w jedną stronę) nie byłaby tego warta. Dlaczego? A dlatego, że pustynia jaką chcieliśmy zobaczyć (ta piaszczysta i bezkresna) znajduje się daleko na południe od Marrakeszu, a nie jak nam mówiono, w okolicach Zagory (Zaghura).
Co w takim razie należy wiedzieć i na co się przygotować?
Nawigacja lub dobra mapa to podstawa w Maroku
Mapy czy plany miast, które można zdobyć na miejscu są… dosyć umowne. Pomogą jak najbardziej rozeznać się w okolicy, ale dokładnego miejsca nie wskażą.
Kłopot miałam też z nawigacją w telefonie (wtedy używałam poczciwej Nokii E72). Mimo, że wgrałam mapy i sprawdziłam przed wyjazdem czy są i działają, nie sprawdziłam… że wszystkie napisy, nazwy ulic i oznaczenia są w języku arabskim, a więc dla mnie niezrozumiałym. Nie dało się wyszukać konkretnego miejsca.
Nocleg najlepiej znajdować na miejscu
Umówmy się, standardy Europejskie do jakich przywykliśmy, nijak się mają do tych w Maroku. I nie mówię tu o luksusach, a o podstawowych kwestiach jak np. łazienka.
Ponieważ lądowaliśmy po południu i nie chcieliśmy tracić czasu na szukanie noclegu, pierwsze 3 noce zarezerwowaliśmy przez Booking.com. Wybraliśmy hotel usytuowany niedaleko słynnego placu Dżemaa el-Fna (Jemaa el-Fna) o nazwie Riad Hannah.
Za 3 noce ze śniadaniem zapłaciliśmy równowartość 190 PLN. Kolejnych noclegów (Casablanka, Fez i ponownie Marrakesz) szukaliśmy na miejscu. Oferta noclegowa jest bardzo szeroka więc nie mieliśmy z tym problemu, a dodatkowo mogliśmy zobaczyć pokój przed podjęciem decyzji (zwracaliśmy uwagę głownie na stan łazienki).
Jedzenie i restauracje w Maroku
Osoby wrażliwe i bardzo zwracające uwagę na higieniczność przygotowywania posiłków, mogą mieć kłopot z Marokiem. Rzeźnie można znaleźć wszędzie, np. na przystanku autobusowym przy piaszczystej drodze. Wiszące na hakach półtusze udekorowane są rojem much, a kucharze bardzo rzadko mają czyste fartuchy (o rękach już nie wspominając). Lepiej za bardzo się nie rozglądać i dlatego warto szukać restauracji, które znajdują się na dachach by podziwiać widoki, a nie czystość. Restauracji takich jest tam bardzo dużo i co krok zostaniemy zachęceni by wejść do jednej z nich.
Pamiętać też trzeba, by nie pić tam surowej wody, ponieważ można to przypłacić rozstrojem żołądka.
Ponieważ lubię proste jedzenie, moim faworytem na tym wyjeździe był osławiony tadżin (warzywny gulasz z dodatkim mięsa) oraz pastilla (mięso w cieście posypane cukrem pudrem i cynamonem), które gorąco polecam.

Wi-Fi jest dostępne w wielu miejscach
Praktycznie każda restauracja i hotel w których byliśmy oferowała bezpłatny dostęp do sieci za pomocą wi-fi. Można więc przy filiżance kawy planować dalsze wojaże.
Zakupy w Maroku – tu należy się targować
W Medynach (stare dzielnice, w których mieszczą się bazary, główny meczet) należy się targować. Tu również ciężko przejść nie będąc zaczepianym i zachęcanym do zakupów. Zwłaszcza dokuczliwe jest to w Marrakeszu, gdzie wystarczy zatrzymać wzrok na czymś na ułamek sekundy, by już być zachęcanym do zakupu. Nie ma mowy o zapytaniu o cenę i odejściu. Na szczęście w Fezie czy Casablance nie było to już tak uciążliwe.
Jeśli chcecie zrobić większe zakupy lub po prostu sprawdzić ceny, warto wyjść poza Medynę i udać się do jednego z supermatketów (np. Marjane), gdzie bez kłopotu można wszystko sobie na spokojnie pooglądać, sprawdzić ceny i zdecydować bez nacisków czy chce się to kupić czy nie. Oczywiście lokalne wyroby (czapki, wyroby skórzane, dywany, dzbany, talerze itp.) warto sobie kupić na targowisku.
Olejek arganowy to oczywiście obowiązkowy zakup w Maroku.
Uwaga na lokalnych, okazjonalnych i samozwańczych przewodników
Jest ich tu cała masa. Wystarczy, że tylko zobaczą turystę, a już z wielką radością i uczynnością pomogą nam odnaleźć drogę, wskażą najlepszy hotel czy restaurację. I zapewnią, że zrobią to za darmo. Nie dajcie się zwieść! Na końcu i tak wyciągną rękę po pieniążek. Warto więc mieć w kieszeni trochę drobniaków.
Dworce autobusowe w Maroku
Jeśli będziecie jak my, chcieli poruszać się po kraju transportem publicznym (gorąco to polecam), może się okazać, że trafienie do właściwego autobusu czy na właściwy peron nie będzie proste (zwłaszcza w Marrakeszu). Tu konieczna będzie pomoc przyjaznego lokalnego przewodnika (patrz wyżej), który z przyjemnością zaprowadzi Was do konkretnego autobusu. A w autobusach przekrój społeczeństwa. Podczas kilkugodzinnego powrotu z Fez przez prawie całą drogę słuchaliśmy (miałam wrażenie) jednej piosenki. Ale za to na trasie z Casablanki do Rabatu słuchaliśmy gorącej i głośnej dyskusji pani rozmawiającej przez telefon. Wrażenie bezcenne.

Ruch miejski to dżungla
Wszyscy jeżdżą jak chcą, ciągle przy tym trąbiąc. Trąbią bo jadą, trąbią bo skręcają, bo coś wyprzedzają, bo się pozdrawiają, a jak już jest ciemno, to jeszcze sobie mrugają światłami. Cały czas, bez przerwy. A do tego piesi. Są wszędzie. Przechodzą przez środek skrzyżowania, przez ronda, chodzą ulicami jak chcą i co najdziwniejsze, nic się nikomu nie dzieje. I nie dlatego, że samochody ich omijają. To pieszy musi się wpasować chcąc tak chodzić.
9 stycznia 2018
Maroko jest cudowne i ciężko poprzestać na jednej podróży w te strony <3. Przydatny wpis i fajne zdjęcia :).
9 stycznia 2018
Maroko rzeczywiście wciąga. I dziękuję za miłe słowa. 🙂