Zapraszam na drugą część relacji ze Świąt w Paryżu.
Po 14 godzinach jazdy bez większych komplikacji, o 20.00 zameldowaliśmy się w hotelu.
Ibis Budget Paris La Villette 19ème przy 57 – 63 Avenue Jean Jaures 19 Arr. w 19 dzielnicy Paryża niczym nas nie zaskoczył. Był dokładnie taki jak się spodziewaliśmy. Pokój mieliśmy nie za duży z podwójnym łóżkiem i dodatkowym łóżkiem jednoosobowym nad głowami. Do tego toaleta i kabina prysznicowa, a umywalka w pokoju, tuż przy kabinie.
Wyglądało to prawie tak jak na zdjęciu:

Ponieważ pora była wczesna, zdecydowaliśmy rozejrzeć się po okolicy i zapolować na kolację.
Okolica okazała się całkiem przyjemna z masą miejsc, gdzie można zjeść najróżniejsze smakołyki (od ryby z frytkami, przez pizzę i kebaba po typowo francuskie jedzenie i lokale). Na takie też się wybraliśmy.
Trafiliśmy do miłej restauracyjki zwabieni lokalnym jedzeniem oraz ceną za danie – 9,90 euro.
Za namową kelnera, ja zamówiłam Osso Bucco spaghetti, a mój współtowarzysz Ail de Raie
Wydawało mi się, że jak spaghetti to przynajmniej makaronem się najem. Nic bardziej mylnego. 😉
Osso Buco w wydaniu Francuskim to kawał mięsa z kością (coś jak golonka) podany na makaronie nie wiedzieć czemu smakującym octem i polane jakimś sosem (ten był dosyć smaczny).
Niestety przy pierwszym podejściu od razu trafiłam widelcem na kość co wydobyło z niej dźwięk taki, iż byłam przekonana, że komuś wpadło do talerza uszko z porcelanowej filiżanki. Brrrr. Zdecydowanie nie był to mój smak.
Mój współtowarzysz dostał za to kawał ryby (która może i nie pachniała za dobrze za to smakowała wyśmienicie) z trzema ziemniaczkami.
Na moje szczęście do posiłków zawsze dostaje się pokrojoną w kawałki bagietkę, więc głodna nie wyszłam. 😉
Dzień 1
By zaoszczędzić czas, pierwsze śniadanie postanowiliśmy zjeść w hotelu.
Za 6,15 euro za osobę można było zjeść coś takiego:
Na zdjęciu prawie wszystko co było do jedzenia (brakuje muesli).
Głównym punktem tego dnia był Luwr. Zanim jednak tam dotarliśmy kupiliśmy bilety komunikacji miejskiej (10 biletów na wszystkie środki komunikacji kosztuje 14,50 euro, gdzie pojedynczy bilet to koszt 1,90 euro) i udaliśmy się do metra.
Udaliśmy się na Plac Republiki by stamtąd przejść w kierunku Luwru.




LUWR
By zaoszczędzić czas i nie stać w długich kolejkach, bilety wstępu kupiliśmy jeszcze przed wyjazdem (cena za pojedynczy bilet to 15 euro – biletu do kupienia TU). Na szczęście kolejek prawie wcale nie było, więc weszliśmy głównym wejściem, które znajduje się pod szklaną piramidą.
W związku z niedawnymi wydarzeniami z udziałem terrorystów na każdym kroku spotkać można było policję, a przed wejściami do wszystkich obiektów należało przejść przez kontrolę (zajrzenie do torebki i przeskanowanie ręcznym wykrywaczem urządzeń niebezpiecznych ;P ). Tak też było i tutaj. Ludzi było naprawdę mało, więc wszystko poszło bardzo płynnie.
Po wejściu do muzeum mogliśmy udać się do automatycznej i samoobsługowej szatni, gdzie wybraliśmy sobie szafkę, swoje hasło i mogliśmy bezpłatnie schować okrycia.
Po zaopatrzeniu się w mapkę muzeum ruszyliśmy na zwiedzanie.
Pod Mona Lisą było wyjątkowo mało ludzi…

Ale można i tak. 🙂
(choć nie znam, to pozdrawiam Pana ze zdjęcia. 😉 )
Po zakończeniu zwiedzania można się jeszcze zaopatrzyć w niezbędne pamiątki…

i udać w miejsce znane wszystkim miłośnikom książek Dana Browna. 😉
Po takim zwiedzaniu lekko zgłodnieliśmy, więc na drugie śniadanie trafiliśmy na pyszne Bajgle.
Za dwa bajgle, przygotowywane na nasze zamówienie i dwie kawy zapłaciliśmy prawie 18 euro. Tanio nie było ale smaki niesamowite.
Po zapełnieniu brzuchów, ruszyliśmy w dalsze zwiedzanie i kierowaliśmy się w kierunku Placu Vendome.

Ponieważ czas nam sprzyjał, postanowiliśmy odwiedzić nowoczesną dzielnicę Paryża La Defense, która to zaskoczyła nas świątecznym jarmarkiem.

Natknęliśmy się tam też na… wielki palec. 😉
Z nowoczesnej dzielnicy pojechaliśmy w kierunku Moulin Rouge i wzgórza Montmartre.
Po drodze natknęliśmy się na targ uliczny i Ścianę Miłości
Spotkaliśmy też człowieka przechodzącego przez ścianę
Na tym zakończyliśmy dzień zwiedzania i spacerkiem udaliśmy się do hotelu.
Kolację postanowiliśmy już zjeść na miejscu wcześniej się w nią zaopatrując w pobliskim sklepie Carrefour.
Na relację z kolejnego dnia zapraszam do następnego wpisu.
Kup bilety na wybrane atrakcje
Jeśli podobał Ci się ten wpis, pozostaw komentarz. 🙂
4 stycznia 2017
Ta wystawa ze szczurami wygląda jak ta z bajki „Ratatuj”. Bardzo fajny i ciekawy wpis, już czekam na następny:)
4 stycznia 2017
Bardzo dziękuję za miłe słowa. 🙂
Nowe wpisy już niebawem. 🙂
3 stycznia 2017
fajne zdjęcia ale sklep z pułapkami… oł maj gad!
3 stycznia 2017
Celowo nie robiłam zdjęcia drugiej witryny… Tam było gorzej. 😉
Pająki, robaki… Bleeee